18 listopada 2018

Kij w mrowisku - o tym, co spotkało mnie w kościele


Do teraz mam wątpliwości, czy opublikować ten tekst. Jednak coś w środku mówi mi, że jest to ważne, konieczne… Biorę się więc za coś, czego może nie powinnam robić. Wiąże się to jednak z moją depresją i próbą wyjścia z niej. Porozmawiajmy zatem o tym, jak w kościele wygląda temat antykoncepcji… 

Nigdy nie byłam dobrą katoliczką. Moja droga z kościołem rozeszła się jeszcze za czasów gimnazjum. Jednak po tych kilku latach, za namową mojego (cywilnego) męża postanowiłam, że mogę spróbować wrócić. Bo hej! Co mi szkodzi? Zdrowie psychiczne mocno podupadło, a podobno wiara pomaga w wydostaniu się z dołka… Stwierdziliśmy zatem - bierzemy ślub przed Bogiem. Ustaliliśmy termin. Odległy, ale tylko po to, bym w razie jakichkolwiek wątpliwości mogła spokojnie wszystko jeszcze raz przemyśleć i zrezygnować bez większych konsekwencji, głównie finansowych. 

Do rzeczy…

Poszliśmy do kancelarii. Ksiądz, który nas przyjął, wręczył nam kopertę z kilkoma kartkami oraz książką. Mieliśmy zapoznać się z poruszonymi tam tematami przed pierwszym spotkaniem. Spotkaniem, do którego w końcu nie doszło. Dlaczego, zapytacie? Czarę goryczy przelał ten tekst: 



Biorę pigułki. Nie jest to wiedza tajemna, nie widzę w tym niczego złego. Ze względu na mój wielki strach przed kolejną ciążą mogę nawet powiedzieć, że dzięki nim psychicznie czuję się lepiej. Z tego powodu wiem też trochę o ich działaniu i skutkach ubocznych. Jestem wręcz zażenowana tym, co „sukienkowi” chcą wcisnąć ludziom. Niekiedy, niestety, niemyślącym i ślepo podążającym za tym, co mówią ich pasterze. 

Nie jest prawdą, że z poczęciem dziecka po kuracji hormonalnej należy poczekać pół roku. Wręcz przeciwnie - możemy starać się o malucha od razu, a do tego będziemy mieć znacznie większe szanse na poczęcie potomka. Skąd to wiem? Nie wdając się w szczegóły… Moje dziecko powstało właśnie w takich okolicznościach. Uwaga! Jest zdrowa, rozwija się prawidłowo, a brane przeze mnie wcześniej pigułki w żaden sposób na nią nie wpłynęły. 

Nie walczę z kościołem. To, co przyniosłam ze sobą do domu z kancelarii jest podważaniem medycznych faktów. Pytam - w imię czego? Mam wrażenie, że księża żyją już od dawna w swoim odrealnionym świecie, gdzie tylko ich poglądy są prawdziwe, a inne, nawet poparte naukowymi dowodami, nie mają racji bytu. 

Jestem świadoma, że prędzej czy później musiałabym zrezygnować z tabletek, by być fair w stosunku do odkrywanego przeze mnie Boga. Jednak chciałabym to zrobić w momencie, kiedy będę na to gotowa, a nie za namową „Pani z poradni”, która usilnie będzie twierdzić, że braniem hormonów mogę zabić swoje nienarodzone dziecko. 

Wiecie, czego nie lubię? Tego okropnego wciskania kitu i zacofania, jakie prezentuje współczesny kościół. Tego wtrącania się w intymne życie narzeczonych, a nierzadko już i małżonków. Jestem zdania, że każdy może głosić swoje poglądy, póki tylko nie wchodzi z butami w życie innych ludzi.

Ślub odwołaliśmy. Przypomniałam sobie, dlaczego nie chciałam być członkiem tej instytucji. 

5 komentarzy:

  1. Hej przykre, że tak jest... Ja powiem Ci, że my wzieliśmy ślub kościelny, ale udzielał nam go pastor. Człowiek, który ma żone dzieci i na naukach przedmałżeńskich jak zapytaliśmy o zabezpieczenie to powiedział, że sam z żona sie zabezppiecza. Takie są czasy, takie możliwości... Dodam jeszcze tylko, że Bóg wcale nie utożsamia sie z takimi naukami kościoła. Fajnie, że chcieliście przed Bogiem wziąć ślub, mimo, że nie wzieliscie, On to docenił. pozdrawiam cieplutko www.kingulencja.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety póki prawo idzie w parze z "naukami kościoła(które jak na ironię są często sprzeczne z jej religia) nie ma szans na zmianę. Takich przypadków jest wiecej. Szkoda, bo na pewno chcieliście dobrze


    blog youtube

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno podarowałam sobie rady kościelne... jest mi bez nich po prostu lepiej. Każdy ma swoje poglądy, swoje sumienie, kieruje się swoimi zasadami. Ja też, tak jest dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawo kościelne ma dziwne zasady, jestem katoliczka i mimo wszystko z paroma rzeczami się nie zgadzam

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli chodzi o pigułki, to ten tekst jest zgodny z prawdą. Radzę dokładnie i rzetelnie zapoznać się z rzeczywistym działaniem tabletek antykoncepcyjne. Oczywiście łatwiej i wygodniej oburzyć się na księdza i całą instytucję kościoła. Ksiądz akurat miał w tej kwestii rację. Pigułki antykoncepcyjne działają na podobę wczesnoporonnych. Działają tak, że niszczą doszczętnie ścianę łożyska. Kiedy dojdzie do zapłodnienia, to te tabletki mają tak sprawić, żeby zapłodniona komórka nie mogła się przylepić do dalszego rozwoju. I dochodzi do odrzucenia zarodka. I nawet nie zdazysz dowiedzieć się, że doszło do zapłodnienia. I bum. Już nic nie ma. Proszę dokładnie o tym poczytać. Nie chcę Cię urazić, tylko może zapobiec kolejnym takim tekstom. Które nie do końca są zgodne z prawdą. I potem każdy dalej powiela..."przecież to nic złego. .." pozdrawiam, świadoma Mama

    OdpowiedzUsuń